Czy żelki są zdrowe?

Dobre pytanie; odpowiedź zależy jednak od tego, co konkretnie rozumiemy pod nazwą „żelki”, bowiem występują one w tylu rozmaitych odmianach, że po prostu nie sposób wrzucić ich do jednego worka. Tzn. oczywiście, że można je gdzieś razem wrzucić – sęk w tym, że jedne będą zdrowe, a inne nie. Od czego to zależy?

Z czego się robi żelki?
Jak można się domyślić, dylemat "zdrowe, czy nie" rozwiązać można bardzo prosto, studiując skład na opakowaniu. I niestety, zdarza się, że podczas tej lektury włosy stają nam dęba. Co prawda, podstawowym składnikiem żelków jest żelatyna – a więc białko, uzyskiwane z kolagenu; sama żelatyna jest bardzo zdrowa, ponieważ dostarcza nam białek i peptydów, które chronią nas przed tym wszystkim, co wiąże się z niedoborem kolagenu, a więc chrupaniem w stawach, łamliwością kości, a także powstawaniem zmarszczek.
Niestety, żelatyna jest w najlepszym razie neutralna w smaku, więc producenci żelków muszą coś smakowitego do niej dodać - i tu zaczyna się problem. Niektóre żelki wzbogacone są sokiem owocowym oraz wyciągami z owoców i warzyw, inne jednak zawierają długą listę składników rodem z laboratorium szalonego naukowca, oznaczanych tradycyjnie literką E.
Poważnym problemem jest także cukier, opcjonalnie zastępowany przez syrop glukozowo-fruktozowy. Niestety, te składniki znajdziemy w większości żelków, a to, jak źle cukier wpływa na organizm człowieka (zwłaszcza małego), to już temat na osobny doktorat. 

Alternatywa
Jeśli nie wyobrażamy sobie życia bez żelków, to… wcale nie musimy z nich rezygnować. Warto natomiast poświęcić nieco czasu na znalezienie takich, które będą zawierały wyłącznie zdrowe składniki. O dziwo, nie jest to takie trudne. Na co zatem zwrócić uwagę?
Przede wszystkim, na rodzaj słodzika: istnieje wiele smacznych i zdrowych zamienników cukru, czy nieszczęsnego syropu glukozowo-fruktozowego. Żelki słodzone ksylitolem lub stewią z pewnością będą zdrowsze, a przy okazji o połowę mniej kaloryczne. 
Warto też szukać produktów barwionych wyciągami z roślin, a nie chemicznymi dodatkami, albo… mielonymi odwłokami robali. Myślicie, że nigdy nie jedliście czegoś takiego? Hmmm, a mówi Wam coś taki składnik, jak koszenila? Jeśli nie, zapytajcie Wujka Google, z czego się ją robi i dlaczego właśnie z robali. 
Jeśli mimo wszelkich starań nie uda Wam się znaleźć właściwych żelków, pamiętajcie, że zawsze możecie zrobić je sami - w Internecie znajdziecie mnóstwo ciekawych przepisów. I żaden nie zawiera owadów. 

Zobacz również